czwartek, 3 lipca 2014

Coś się stało ?

Oczyma Caroline
Leniwie wstałam z łóżka, ręką przysłoniłam oczy na które padał ostry promień słońca. Życie budziło się do życia..wiosna - pomyślałam, mimo ,że jeszcze sporo do niej to dzisiejsza pogoda była zdecydowanie wiosenna. Założyłam puchaty szlafrok, włosy upięłam w koczka i zeszłam na dół. W kuchni, na stoliczku czekała na mnie karteczka od mamy. Pilne wezwanie, ponownie - przeczytałam kręcąc głową. Do elektrycznego czajnika nalałam wody i włączyłam TV, z lodówki wyjęłam kostkę masła, plasterek szynki i sera. Już zabierałam się za robienie kanapek, kiedy usłyszałam dobiegający z TV głos matki. Odruchowo zwiększyłam głośność i usiadłam na podłodze. 
-Witamy w Mystic Falls, miasteczku w którym poziom kryminalności znacznie się zwiększył - mówiła dziennikarka - Pani szeryf Forbes, prowadzi Pani te sprawy, proszę mi powiedzieć czy mieszkańcy mają się obawiać ?
-Witam wszystkich, z początku myśleliśmy, że to ataki zwierząt, ale sprawy znacznie się zmieniły, kiedy zamordowano z zimną krwią naszego burmistrza. Proszę o zachowanie szczególnej ostrożności.
-Proszę opowiedzieć jak wyglądało morderstwo ? - nalegała kobieta, ale moja matka odeszła i poproszono o odjazd fotoreporterów i innych pracowników prasy. 
Wstałam z podłogi i zaparzyłam sobie melisy, zrobiłam dwie kanapki. Po śniadaniu spojrzałam na mój telefon, pięć nieodebranych połączeń.. dwa od Enza, trzy od Klausa. Mimowolnie uśmiechnęłam się na myśl o Klausie, czułam w nim coś mrocznego, coś co mnie do niego ciągnęło i przyprawiało o gęsią skórkę. Ale z przyzwyczajenia najpierw oddzwoniłam do Enza. 
-Dzwoniłeś.
-Tak, Caroline, chciałbym powiedzieć, że dziś wracam na kilka dni, ale bez Chloe.
-Co? Zostawiłeś nasze dziecko jakieś miliony kilometrów stąd.. Enzo ufałam Ci.
-Caroline są sprawy, o których jeszcze nie możesz się dowiedzieć. Będę wieczorem w Mystic Falls, czekaj tam na mnie - odpowiedział i zaraz się rozłączył. Zdenerwowana rzuciłam telefon na sofę i pobiegłam pod prysznic. 
***
Suszyłam kosmyki moich mokrych włosów, ubrana byłam w biały T-shirt i dresowe spodnie, kiedy do drzwi zaczął się ktoś dobijać. Wyłączyłam suszarkę i zbiegłam na dół, otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się Elena Gilbert.
Stała przed drzwiami w mocno pokręconych włosach, z wyrazistym makijażem i jakimś tajemniczym uśmiechem. Zdecydowanie różniła się od Eleny z dawnych lat.
-Nie zaprosisz mnie Caroline ?- powiedziała niemalże szepcząc z uśmiechem. Wygięłam twarz w uśmiech, ale miałam przeczucie, że z jej przyjazdu będą same kłopoty.




Oczyma Klausa 
Czekałem w mojej rezydencji na Gen, wspominając jak przed kilkoma godzinami wybiłem pół okolicznej wsi. Mimo przelanych litrów krwi, nadal czułem niedosyt. Do przezroczystej szklanki wlałem sobie trochę bursztynowej cieczy, która przyjemnie drażniła moje gardło.Wyostrzyłem słuch i już wiedziałem, że zaraz w progu stanie Genevieve, w wampirzym tempie znalazłem się tuż przy drzwiach i przywitałem ją z uśmiechem.
-Witaj, Genevieve.
-Klaus - wyszeptała nerwowo wciągając powietrze. Z rudowłosą kobietą spędziłem więcej niż kilka łóżkowych przygód, miała do mnie ogromną słabość, którą wykorzystywałem. Na jej bladym policzku złożyłem delikatny pocałunek.
-Co chciałeś Nik ? - zapytała siadając przy drewnianym stoliczku.
-Czy trafiłaś kiedyś na przypadek, że wampir nie może zahipnotyzować człowieka, który nie pije werbeny?
-Nie..- zaśmiała się - A co, Twoje nadprzyrodzone zdolności znikają ? - powiedziała mrużąc oczy, a ja zacisnąłem usta w wąską linię.
-Genevieve, to nie jest zabawne- wyszeptałem pochylając się nad nią.
-Daj rękę- powiedziała, a ja zgodnie z jej prośbą wyciągnąłem dłoń. Rudowłosa, była najsilniejszą czarownicą w Nowym Orleanie, potrafiła wszystko. Delikatnie nacięła moją skórę, po chwili w szklane naczynie z stoliczka pokapało kilka moich kropel krwi. Dłonią przeczesała moje włosy i wyjęła mały kosmyk, który wrzuciła do krwi. Usiadłem naprzeciw niej, czarownica przymknęła oczy i zaczęła mówić zaklęcie, z szklanego naczynia wybuchł ogień a jej gałki oczne stały się całkowicie białe. Stanąłem na równe nogi i zacząłem nerwowo potrząsać rudowłosą, po kilku sekundach wróciła.
-I co ? - zapytałem.
-Nie możesz zahipnotyzować kobiety, zwykłej śmiertelniczki. Nigdy to Ci się nie uda - powiedziała drżącym głosem. Wydawała się być zasmucona, przygaszona.
-To nie wszystko Genevieve, znam Cię, powiedz mi.
-Klaus, jesteś hybrydą.. nie możesz jej zahipnotyzować, bo jesteś też wilkiem, a ona jest Twoim obiektem wpojenia. Jesteś hybrydą, wszystko jest skomplikowane bardziej niż w przypadku zwykłego wilka- mówiła, a ja nie dowierzałem.
Stanęła przede mną i zaczęła szeptać:
-Ale nie jest za późno, możemy to zmienić. Wystarczy, że nie pozwolisz unieść się emocją i ją zabijesz Klaus. Możemy to jeszcze zmienić - kontynuowała, a ja czułem jakbym dostał w twarz.
Wpojenie jest silniejsze niż miłość, a ja nie chcę nawet kochać.
Oczyma Caroline
-Rozgość się - szepnęłam do Eleny, pokazując gestem ręki by zajęła miejsce na kanapie jednak ona krążyła wokół rozglądając się. Przez kilka chwil panowała niezręczna sytuacja w końcu Elena palnęła, jakby to było coś ekscytującego, temat na okładkę gazety.
-Podobno zabili Lockwooda, burmistrza oczywiście.
-Tak a czemu Cię to interesuje ? Już zapomniałam jak wyglądasz, przyjechałaś sobie, nawet nie byłaś na pogrzebie Bon.
-Przepraszam Cię Caroline, dużo się zmieniło, może uda nam się choć trochę naprawić nasze relacje? - szepnęła i dotknęła mojego ramienia swoją dłonią. Była lodowata, już kiedyś czułam takie zimno, biło ono od Klausa Mikaelsona. Wzdrygnęłam się momentalnie i zaparzyłam ciepłej herbaty.
-Caroline przenocujesz mnie u siebie ? 
-A nie możesz wrócić do domu ? Gdzie są Twoi rodzice ?
-Moi rodzice Caro.. oni nie żyją od dłuższego czasu, wszyscy umarli w wypadku samochodowym. Ja jedyna przeżyłam.
-Tak mi przykro - wyszeptałam i objęłam Elenę z całych sił. Było mi wstyd, że byłam dla niej taka niemiła. Poczułam jak jej ciało wyraźnie się spina, w tej chwili zaczął wibrować mój telefon. Sięgnęłam po niego, a Elena rzuciła mi znaczące spojrzenie.
-Halo ? - szepnęłam do słuchawki.
-Witaj, kochana.. jestem w drodze, odwiedzę Cię dziś wieczorem- usłyszałam znajomy mi brytyjski akcent. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a Niklaus się rozłączył. Na twarzy przyjaciółki pojawił się jakby strach, stanęłam przed nią i zapytałam:
-Coś się stało ?
-Nie, muszę już iść Caroline. Pójdę na cmentarz do Bonnie- odpowiedziała i zanim się obejrzałam Eleny już nie było. Wzruszyłam ramionami i pobiegłam do swojego pokoju, uruchomiłam laptopa, włączyłam muzykę, ale po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości.
Nie dam rady przyjechać, przepraszam. Elena Gilbert
Zmarszczyłam czoło i pomyślałam, że pewnie pomyliła kontakty.



Kochani rozdział krótki, ale musiał być taki ! xd Już w kolejnym rozdziale spotkanie K z E !!!
Jak będzie ono wyglądać, jak myślicie ? Czy Klaus zabije, a może przemieni Caroline ? Jak sądzicie ?!
Piszcie co i jak, jak i co :D Podobało się ?
Wasza Sylwia
XOXO