środa, 28 maja 2014

Rozdział V

Przed oczyma przelatywały mi najpiękniejsze chwile u boku mojej córki. Jej narodziny, pierwszy kroczek postawiony przez nią, pierwsze wypowiedziane słowo, pierwsze pójście do szkoły. Pamiętam kiedy dowiedzieliśmy się - ja i Enzo- o chorobie naszej córki. Chloe cierpi na wrodzoną wadę serca.. to cud, że żyje tak długo.
-Elijah zabierz ją do szpitala, tylko szybciej - krzyknął Klaus. Potem spojrzał w moje oczy, które wydawały się być martwe.
-Będzie dobrze, zabiorę Cię do szpitala - wyszeptał biorąc mnie na ręce. Wtuliłam się w jego umięśniony tors i nie wydawałam z siebie żadnego dźwięku..łzy ciekły po moich rozpalonych policzkach. Nie zdążyłam się odwrócić, a mężczyzna już położył mnie na leżance w gabinecie swojego szpitala. To było nie realne, jak tak szybko dotarliśmy do budynku, ale nie chciałam polemizować, usłyszałam szybkie trzaśnięcie drzwiami. Wstałam, rozejrzałam się wokoło.. było pusto, spojrzałam na swoje drżące ręce, przymknęłam lekko powieki, zrobiłam kilka głębokich wdechów. Caroline dasz radę - szepnęłam i wybiegłam z gabinetu kierując się w stronę stronę sali operacyjnej. Zdyszana, spocona rzuciłam się na drzwi sali.. była pusta, nikogo nie było.. Chloe- pomyślałam i uderzyłam w szybę tym samym ją rozbijając. Poczułam lekki powiew wiatru i odwróciłam się, za mną stał wysoki mężczyzna w garniturze.
-Witam Cię Caroline, nazywam się Elijah Mikaelson- powiedział płynnie, pełen powagi.
-Co z Chloe ? Dlaczego jej nie ma na sali operacyjnej ?- wypaliłam niemalże rzucając się na mężczyznę .
-Z Twoją córką wszystko w porządku, to zwykłe omdlenie..najprawdopodobniej z przemęczenia. Nic jej nie grozi.
-Dzięki Bogu..- wyszeptałam kucając pod drzwiami, zaciskając poranione dłonie. Mężczyzna podał mi swoją dłoń, która była niezwykle zimna i pomógł mi wstać. Spojrzałam pod nogi i zobaczyłam kawałki drobnych szkieł.
-Przepraszam, posprzątam- powiedziałam zerkając na niego, tylko pozwól, że odwiedzę córkę.
-Nie trzeba Caroline, mamy od tego sprzątaczki - usłyszałam głos Klausa. Spojrzałam na niego przestraszona i zapytałam:
-Gdzie Chloe ?
-Zaprowadzę Cię- wyszeptał.
***
Siedziałam przy łóżku szpitalnym mojej córki, leżała blada i osłabiona. Jej lekkie powieki zaczęły powoli drżeć, leniwie otworzyła oczy i wyszeptała zachrypłym głosem:
-Mamusiu, gdzie jestem ?
-W szpitalu, zemdlałaś, ale nic Ci nie grozi.. już wszystko dobrze. Przyniosę Ci coś do jedzenia- odpowiedziałam całując Chloe w czoło i odgarnęłam jej włosy za ucho.
***
Oczyma Klausa
-Co zrobiłeś ?- wykrzyczał na mnie Elijah przykładając swoją dłoń do brody.
-To co słyszałeś, uleczyłem ją moją krwią - odpowiedziałem siadając na wygodnym krześle w moim gabinecie.
-To tylko dziecko Klaus.. jak mogłeś to zrobić ?
-Mam do niej plany bracie - odpowiedziałem podchodząc do niego i lekko klepiąc go po plecach- A teraz wybacz, muszę się pożywić. Krew z woreczka cholernie mi zbrzydła- dopowiedziałem wychodząc.
Przemierzałem korytarze mojego szpitala wypatrując jakąś ofiarę, moją uwagę przykuła blond piękność, złapałem głęboki wdech i pomyślałem - Oj Caroline Forbes. Płynnym, wolnym krokiem zbliżałem się do kobiety, stanąłem tuż za nią, kilka milimetrów dalej. Blondynka odwróciła się z przerażeniem na twarzy, jej lekkie puszyste włosy lekko opadały na jej cudowne kości obojczykowe, a źrenice wyraźnie powiększyły swój rozmiar.
-Witaj kochana, ciągle na siebie wpadamy- wyszeptałem jej do ucha, przeprawiając ją tym samym o dreszcze.
-Ta..Tak.. Przepraszam, muszę iść do córeczki - wydukała lekko się rumieniąc.
-Pójdziesz ze mną do mojego gabinetu- wyszeptałem hipnotyzując ją.
***
Oczyma Caroline
Szłam z rogalikiem w ręku za Niklausem Mikaelsonem.. nie wiem czemu, nie wiem po co. Czułam, że nie chce tego robić, że powinnam teraz być przy córce, ale coś nie pozwalało mi się przeciwstawić. Klaus otworzył drzwi i zaprosił mnie gestem ręki.
-Nie..- wyszeptałam- Muszę iść do córki.
Mężczyzna wydawał mi się być zakłopotany i wzburzony. Podszedł do mnie i wyszeptał :
-Wejdź do gabinetu.
Poczułam znowu to samo uczucie, przymus i uległość. Spojrzałam na niego i uderzyłam go z impetem w twarz. Był cholernie przystojny, ale wiedziałam, że teraz najważniejsza jest moja córka..Jego gałki oczne stały się czerwone, a pod oczyma pojawiły się czarne żyłki.
-Klausie zostaw pannę Forbes- usłyszałam poważny, spokojny głos Elijah'y. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biegnąc ku jednej z pustych sal. Głośno wdychałam powietrze, nerwowo się kręcąc. Teraz to już na pewno po mojej pracy, jesteś taka głupia Caroline- szepnęłam sama do siebie. Zza moich pleców usłyszałam dobrze mi znajomy głos:
-Co zrobiłaś księżniczko ?
-Enzo - odpowiedziałam szczerze się uśmiechając.
Zawsze na jego widok promieniałam, był naprawdę kochany i uroczy. Dla niego nie było sytuacji bez wyjścia, miałam momenty w których szczerze chciałabym spróbować jeszcze raz.. ale coś mnie hamowało. Może to, że wiedziałabym jak to się skończy. Rzuciłam się mu na szyję i przytuliłam go z całych sił.
-Nie zadzwoniłaś do mnie, że z Chloe coś nie tak- powiedział ze złą miną i odrobiną żalu w głosie.
-Przepraszam, to wszytko było tak nagle.. jeszcze stracę pracę..uderzyłam dyrektora w twarz Enzo.
-Caroline, na pewno mu się należało- odpowiedział całując mnie w czoło- Zaprowadzisz mnie do małej ?
***
Siedzieliśmy przy łóżku Chloe, która wydawałaby się być całkowicie zdrowa. Uśmiech nie schodził jej z twarzy po przybyciu Enza. W pewnym momencie posępnie spojrzała na nas i zapytała :
-Tatusiu czy znasz tego Pana , który mnie znalazł kiedy się zgubiłam ?
Wzrok mężczyzny pokierował się na mnie.. wiedziałam, że będzie zły, to była kolejna rzecz o której nie powiedziałam Enzowi.
-Jaki Pan Chloe ?
-Dyrektor mamusi- odpowiedziała pocierając rączkami.
-Nie, dlaczego myślisz córeczko, że mógłbym go znać ?
-Bo on powiedział, że zna nasz ród bardzo dobrze- powiedziała powoli składając wyrazy. Enzo był zły, widziałam to po nim. Wstał z plastikowego krzesła i podszedł do okna, uderzył w ścianę pięścią i zacisnął usta w wąską linię. Podeszłam do niego spokojnie i wyszeptałam:
-O co chodzi Enzo ?
-O nic Caroline, jestem na Ciebie wściekły.. Jak możesz nie mówić mi o takich rzeczach ?To jest nasza córka i nie pozwolę , żeby ktoś się wpieprzał w nasze życie - wykrzyczał i wyszedł z sali. Zrozpaczona stanęłam przy Chloe i pocałowałam ją w rączkę.
-Zaraz będę, nie martw się- powiedziałam udając się w pogoni za Enzem. Siedział pod jedną z sal opierając się o blade ściany.
-Jak możesz tak wybuchać przy dziecku ? Jesteś normalny ?- wykrzyczałam. Chloe zawsze reagowała na takie sytuacje nerwowo, nie znosiła kłótni moich i Enza, a na pewno nie powinna być świadkiem takich wybuchów.
-Z to Ty jesteś normalna Caroline ? Nie informujesz mnie zupełnie o niczym ! Nawet gdyby nie szpital nie wiedziałbym, że coś nie tak jest z moją córką do cholery ! Przestań myśleć tylko o sobie - odpowiedział podniesionym tonem i zbliżył się do mnie- Nie zapominaj, że to ja jestem ojcem- wyszeptał i przytulił mnie do siebie. Przymknęłam lekko powieki, a gdy je otworzyłam zobaczyłam Klausa, blisko.. aż zbyt blisko. Przestraszona odskoczyłam od Enza i zanim zdążyłam mu powiedzieć co się stało mężczyzna zniknął.
-Coś nie tak ?
-Enzo.. nie, wszystko dobrze- odpowiedziałam- Idź do Chloe, muszę coś załatwić.
***
Stałam przed drzwiami Klausa Mikaelsona, mojego dyrektora, który wzbudzał we mnie pomieszane uczucia. Uderzyłam go w twarz, boże - pomyślałam, ale mimo to nie miałam zbyt dużych wyrzutów sumienia. Czułam, że jakaś część mnie wie o tym, że w tym mężczyźnie jest zło i mrok. Już miałam pukać, kiedy uchyliły się przede mną drzwi.
-Słucham Cię Caroline ?- powiedział i zaprosił do środka. Stanęłam przed nim, w dłoni trzymał szklankę z bursztynową cieczą. Spojrzałam w jego chłodne oczy i oblałam się ciepłym rumieńcem.
-Przepraszam - wyszeptałam spuszczając wzrok.
-Oh.. Caroline, Caroline.. co ja mam z Tobą zrobić ? - wyszeptał z powagą w głosie lekko unosząc kąciki ust. Przeszywał mnie swoim spojrzeniem, jego gesty, poruszające się usta przyciągały mnie do niego.
-Przepraszam proszę Pana, to nigdy więcej się nie powtórzy, ale nie lubię kiedy ktoś mnie zmusza- wypaliłam robiąc się purpurowa.
-Nigdy nikt mi się nie opiera Caroline... Jesteś pierwszym takim przypadkiem, będę zaszczycony poznać Cię lepiej- odpowiedział, a ja poczułam ulgę na sercu.. nie wiem czy to dlatego, że nadal mam posadę, czy może dlatego, że mi wybaczył. Kiedy stałam przed tym mężczyzną moje uczucia przewracały się o 180 stopni, a jego tajemniczość i mrok przyciągał mnie do niego.
-Dziękuję- odpowiedziałam odwracając się ku wyjściu. Wtedy poczułam jak chwyta mnie swoją zimną dłonią za nadgarstek i przyciąga do siebie.
-To co, kolacja ?- wyszeptał pochylając się. Jego usta były blisko mnie, czułam jego wydychane powietrze. Oczy pełne chłodu świdrowały moją duszę, a ja poczułam rosnącą gule w gardle..Nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa, moje nogi zaczęły robić się miękkie jak z waty a w ustach poczułam suchość.


Wracam po długiej przerwie :) Ostatnio mało komentujecie. Mam wgl dla kogo pisać ?! Czytelnicy pokażcie się i pozostawcie po sobie ślad ! ♥ Jak widzicie, z małą wszytko dobrze.. dzięki krwi ! Krwi Klausa :) Jak zakończy się przyjazd Enza ? Macie jakieś pomysły ? A co z naszą Caroline ? Czy zgodzi się na kolację i co z nią nie tak ? Dlaczego opiera się hipnozie ?
Wasze pomysły na odpowiedzi piszcie w komentarzach :)
Aaa ! Za błędy przepraszam ♥
XOXO

4 komentarze:

  1. O rany, rany, rany! Świetny rozdział. :D Długo na niego czekałam i się doczekałam! :D To dobrze, że z Chloe już wszystko w porządku. Podoba mi się, że Enzo przyjechał! :D Kurczę, mam taką ogromną ochotę poczytać co nie co o nich. :D
    Właśnie, dlaczego Care opiera się hipnozie? Czyżby miała zdolności jak Bella ze Zmierzchu? xD Jestem ciekawa dalszego ciągu! Czy Caroline zgodzi się na randkę? Pewnie tak. Skoro już teraz ma nogi jak z waty, to wątpię, żeby odmówiła. Poza tym nawet jeśli odmówi, to Klaus zrobi coś, żeby poszła, także... :p
    Czekam na kolejny i na sceny Carenzo! <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, miłego tygodnia i innych. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. OMNOMONOMNOM MOŻE TO I BLOG O KLAROLINE ALE JA CHCE ENZOLINE, now!!!!!!!!!!!!! <3 Zakochałam się w Enzoline...przez ciebie!! To twoja wina że chcę ich bardziej w tym opowiadaniu niż Klausa. Przez ciebie Klaus mnie irytuje i, i, i che ENZOLINE! ^___^ Okej, skończyłam xD. Cóż, rozdział genialny, mam nadzieję że nie będzie już długich przerw bo nie zdzierżę. Ugh! Klaus mnie wkurza. Traktuje Care jak zabawkę, a Enzo? awwwwwwwww *--* i bez komentarza xd. Świetnee i czekam na więcej, a tymczasem, liczę na twoją opinie poniżej:

    hunting-more-important-than-love.blogspot.com
    kocham twoje wszystkie blogi i twój styl pisania, dlatego chciałabym wiedzieć co sądzisz. ;> Pozdrawiam i życzę dużo słońca i weny <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie!!! Wchodze tu codziennie i sprawdzam czy nie dodalas. Nawet nie wiesz jak sie ciesze ze dodalas.
    Enzo sie wkur*il ze Caroline mu nie powiedziala o Klausie, ale skonczylo sie dobrze dla Cenzo (czy jak sie zwie ten fandom :/ )
    Jak ja sie ciesze ze Klaus dal malej krwi i nic jej nie jest.
    Caroline uderzyla Klausa. Nie moglam z tej sceny. Swietne ;)
    Jestem bardzo ciekawa dlaczego Caroline umie sie oprzec hipnozie. Moze jest lowca :D wymyslam bo nie mam pojecia co to moze byc.
    Mam nadzieje ze Caro zgodzi sie pojsc na kolacje z Klausem.
    Weny zycze i slonecznej pogody oraz czekam na next ;)
    Byle szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAA powiedz, że Caro zgodzi się na kolację. Tak się cieszę, ze Klaus uratował małą. Z jednej strony opiekuje się Caroline i Chloe a z drugiej bawi się nimi. Pewnie sam jeszcze nie wie co czuje do tej blondynki.
    Scena Caro &Enzo też wspaniała. Lubię ich wspólne sceny ale chyba wolę team Klaroline:)
    Zastanawia mnie czemu Caroline opiera się hipnozie? Może to po prostu z miłości do małej udało jej się wyzwolić z pod przymusu ? Mam także dziwne wrażenie, że Enzo wie coś więcej ... Ale może to tylko przeczucia dziwne.
    Czekam na nowy i życzę weny :)

    Ps: Witajcie WAKACJE! ;D

    OdpowiedzUsuń