sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział II

Chloe od razu podbiegła ucałować Enza. Mężczyzna wziął ją na ręce i podszedł mnie przytulić.Razem w trójkę wtuleni w siebie tworzyliśmy całość choć tak naprawdę nie do końca nią byliśmy.Rzeczą, która łączyła mnie i Enza jest ta mała śliczna blondynka, która jest naszą córeczką. Ten mężczyzna to moja pierwsza, najbardziej namiętna miłość, jaką przeżyłam.. Po urodzeniu Chloe, nasz związek zaczął podupadać, zaczęły się konflikty.. Postawiliśmy na szczerą, prawdziwą przyjaźń, chociaż bywają momenty w których hormony biorą górę i wracamy do starych, złych nawyków. Po kilku chwilach oderwałam się od mężczyzny, ale nie Chloe.. ona zdecydowanie była córeczką tatusia. Enzo jest muzykiem, dużo czasu spędza w trasie.. ale kiedy wraca, całą uwagę poświęca naszej córeczce.Poniekąd to w nim kocham, jego opiekuńczość i czułość.
-Kocham Cię tatusiu, tęskniłam za Tobą tak bardzo.
-Też Cię kocham Chloe, mój aniołku - odpowiedział całując ją w czoło - A teraz idź na dół, babcia Eliz przygotuje Cię na śnieżną wojnę z tatusiem - wypuścił ją z ramion, a ta pobiegła nucąc pod nosem piosenkę z przedszkola. Enzo zbliżył się do mnie, mą twarz ujął w swe ciepłe dłonie i cholernie czule wyszeptał :
-Jestem przy Tobie Caroline, tak mi przykro.
-Dziękuję - odpowiedziałam zdejmując jego dłonie z mojej twarzy.
-Kiedy pogrzeb ?
-Jutro, musieli przyspieszyć ze względu..- ucięłam w połowie zdania otwierając szeroko oczy. Enzo spojrzał na mnie, jego twarz wygięła się w uśmiechu, a z ust wydobył się dźwięk śmiechu:
-Zapomniałaś o świętach Caroline !?
-O mój Boże !
-Poradzimy sobie razem , hm ? Pojedziemy z Chloe na zakupy, kupimy choinkę, bombki i prezenty.
-Jestem okropna, tyle teraz mam na głowie... Nie napisałam nawet przemowy na pogrzeb Bonnie. Enzo zbliżył się do mnie, przytulił mnie gładząc po moich plecach dłońmi.
-Caroline, jesteś najlepszą kobietą jaką w życiu spotkałem - wyszeptał mi do ucha, tym samym sprawiając, że dostałam gęsiej skórki od jego głosu. Do pokoju wbiegła Chloe gotowa do wyjścia.
-Idziemy na śnieżną bitwę, tatusiu ?
-Chloe, mam dużo lepszy pomysł ! Pojedziemy z mamusią kupić choinkę, bombki i inne duperele na święta !
-Co to są duperele ?- zapytała córeczka, marszcząc brwi.
-Nic kochanie, małe drobnostki- odpowiedziałam całując ją w czoło.
***
-Nie chcę tej choinki ! - krzyknęła naburmuszona Chloe.
-Słońce, ta choinka nie będzie pasować do salonu - odpowiedziałam zirytowana zachowaniem córki.
-Tatusiu..- mała szepnęła robiąc ,,kocie'' oczy do Enza.
-Chloe...
-Proszę, proszę.
-Dobrze, kupię Ci taką choinkę jaką zechcesz.
Chloe zawsze przeciągnie na swoją stronę, Enza. Od zawsze była jego oczkiem w głowie, a on starał się spełniać jej każde życzenia. Za to ja Caroline Forbes, starałam się wychowywać ją według zasad, wprowadzałam nawet wielokrotnie kary, ale to nie skutkowało.. Chloe miała niesamowicie silną więź z swoim ojcem co momentami sprawiało, że czułam się mniej ważna.
-Oczko w głowie - zaśmiał się sprzedawca i pomógł załadować choinkę na samochód Enza.
***
Siedziałam zmęczona po zakupach na swoim tapczanie, z dołu dochodził śmiech Eliz, Enza, Chloe. Powinnam tam iść, towarzyszyć im w spólnej zabawie, ale nie umiałam.. Trzymałam w jednej dłoni kawałek papieru, a w drugiej długopis, którym nerwowo pstrykałam. Co miałabym napisać ? Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z Caroline Forbes?
-Tak, przy telefonie - odpowiedziałam łapiąc się za wisiorek, który nosiłam od dawien dawna.
-Mamy dla Pani propozycję pracy w Nowym Orleanie.
-Dziękuję bardzo, ale ja nie..
-Pani podanie zostało bardzo dawno temu przysłane do naszego szpitala, a teraz zwolniło się miejsce. Czy byłaby Pani zainteresowana posadą kardiochirurga ?
W tym momencie świat wywrócił mi się do góry nogami. Czy mogłabym zostawić.. właśnie.. Bon nie żyje, ta praca nie jest szczególnie płatna, a moja matka i tak godzinami przesiaduje nad aktami. Przed oczyma przypomniały mi się słowa Bonnie, która zawsze kazała mi brać z życia co najlepsze.
-Halo, Pani Caroline  ?
-Tak, tak od kiedy mogę zacząć pracę ?
-Zapraszamy Panią od razu po świętach. Wszelkie informacje wyślemy do Pani drogą telefoniczną. Do widzenia.
-Do widzenia.
Od razu po telefonie zbiegłam na dół, cała trójka spojrzała na mnie tym dziwnym spojrzeniem. Enzo wstał i zapytał:
-Stało się coś ?
-Tak, Chloe ! - podbiegłam, biorąc dziewczynkę na ręce- Po świętach zamieszkamy w Nowym Orleanie ! Mamusia dostała tam pracę, na dużo lepszej pozycji !
-Gratulacje- powiedziała moja mama i przytuliła mnie z uśmiechem.
-Mam tylko nadzieję, że nowi ludzie nie sprawią, że zapomnicie o mnie, moje dziewczynki - szepnął Enzo uśmiechając się łobuzersko.
-Tatusiu nigdy ! - zapiszczała Chloe, wyrywając się z moich ramion.
***
Zima była sroga, drzewa w lesie przykryte warstwą śniegu, z ust ludzi wydobywały się ciche szepty, płacz. Każdy wydychał powietrze, tworząc parę, która zanikała gdzieś w oddali. Zgromadzonych ludzi na pogrzebie Bon było naprawdę dużo- pracownicy szpitala, koleżanki ze szkół a także miejscowi mieszkańcy. Babcia Bonnie Bennett właśnie, zaczęła kończyć swoje pożegnanie. Zaraz miałam wyjść ja, z różą i powiedzieć kilka słów. Miałam je przygotować, ale tego nie zrobiłam.. spędziłam wieczór z rodziną, a także przygotowaniami do świąt Bożego Narodzenia.
-Caroline, teraz Twoja kolej- szepnął mi do ucha znajomy, męski głos ojca Chloe.
W głowie miałam ciemną dziurę, jak na złość z ust nie mogłam wydobyć dźwięku, wszystkie oczy skierowane były ku mojej osobie.Czułam jak zaczynają trząść mi się dłonie, jak moje serce przyspiesza. Po kilku chwilach ciszy, podszedł do mnie Enzo i złapał za rękę, to dodało mi troszeczkę odwagi i pewności siebie, nie czułam się tak samotna.
-Zgromadziliśmy się tutaj, aby pożegnać Bonnie Bennett, która była wspaniałą wnuczką, przyjaciółką, pracownicą. Bonnie kochała ratować życia, kochała ludzi i zawsze widziała w nich ogromne dobro. To co się stało z naszą kochaną Bon, jest nie do przyjęcia... Zawszę będę zadawać sobie pytanie: Dlaczego akurat ona ? Taka ciepła osoba, zawsze pozostanie w moim a również waszych sercach. Bonnie Bennett, na zawsze pozostaniesz moją najlepszą przyjaciółką, musisz poczekać na mnie na drugiej stronie, gdzie mam nadzieję, nadal jesteś szczęśliwa- powiedziałam łamiącym głosem i zbliżyłam się do trumny, która była jeszcze otwarta. Wkładając róże i nasze wspólne zdjęcie zauważyłam coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Na szyi, obok śladów rany, został wypalony napis brzmiący: ,, czarownica''. Wierzchem dłoni przejechałam po napisie, z oczu wypłynęło znacznie więcej niż kilka łez, a z gardła wydobyłam płacz. Od tamtej chwili nie miałam wątpliwości, że to nie zwierzę zabiło moją przyjaciółkę. Dłońmi zakryłam twarz i zaczęłam łkać po cichu,tak aby nie zwrócić uwagi innych, a przede wszystkim Chloe, która jest gdzieś w oddali z Eliz. Moje uczucia kłóciły się ze sobą, raz ogarniała mnie rozpacz, raz przychodziła fala gniewu.
***
Po pogrzebie Enzo, Eliz i Chloe wróciliśmy do domu. Mężczyzna miał jeszcze kilka wolnych dni, potem znowu ruszał w trasę. Chloe z przemęczenia i mrozu który panował na dworze, zasnęła w salonie, a razem z nią Eliz. Ja leżałam na łóżku z dłońmi skrzyżowani na piersi, po chwili poczułam jak druga strona łóżka ugina się pod kogoś ciężarem.
-Enzo- wyszeptałam roniąc słoną łzę.
-Dobrze sobie poradziłaś - wyszeptał całując mnie w czoło. Poczułam przyjemny zapach jego perfum, ciepło i malutkie dreszcze.
-To nie był atak zwierzęcia - wyszeptałam patrząc mu w oczy.
-Jak to ? - zapytał zmieszany.
-Ona miała wypalone na szyi ,, wiedźma'' - odpowiedziałam wpatrując się w sufit.




I jak kochani, może być ? :) Jak wrażenia ! Opowiadajcie :))  Czy chcecie, abym dodała zakładkę ,, Bohaterowie'' ? Jeżeli tak, to wolicie same zdjęcia/gify czy też opisy postaci?
Pamiętajcie, że każdy komentarz, który zostawiacie sprawia, że mam ochotę dalej to pisać ! ♥
Dziękuję wszystkim czytelnikom za ciepłe słowa!
XOXO !!!


4 komentarze:

  1. Rozdzial jest naprawde piekny. Jest smutny, ale wnosi nowe watki. Kto zabil Bonnie? Trojkat Caro Chloe i Enzo bardzo do siebie pasuje. Co czeka Caroline w Nowym Orleanie?
    Ciesze sie ze wszystko tu dzieje sie tak powoli :-) Jestes swietna pisarka.
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Oj tak w tym blogu, nic nie dzieje się szybko, ale taki był mój zamysł właśnie xd

      Usuń
  2. Świetny, prawie się pobeczałam, ale nie mogłam bo tata w pokoju i tak jakoś niezręcznie ;/. No cóż, emocjonujący, i ta posada Care w NO! To mi się podoba! I tam pewnie spotka Klausa ^^ Ale mam OGROMNĄ nadzieję że jako hybrydę, a nie lekarza. Bo wtedy będzie to przeciętne, choć nie powiem że po drugim rozdziale jestem wstanie przyznać że kocham twoje opowiadanie, i ten pomysł z Enzem. Genialnie! :) Nieeee ja muszę zrobić top listę z blogami bo mnie rozniesie! XD. Jesteś na trzecim lub czwartym miejscu, kocham twojego bloga, (piszę masło maślane i nie wiadomo co jeszcze) Dlatego tym dziwnym akcentem kończę! Bo mnie udusisz XD Do zobaczenia i pamiętaj! Proszę nie zaniedbuj Klaus Pierwotna Hybryda! Kocham go! :> Paaaa ;* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Bardzo się cieszę, że się wzruszyłaś ! Bardzo się staram, żeby ten blog był emocjonalny, żeby każda rozterka bohaterów była wyraziście pokazana. Klausa nie zaniedbuję, bynajmniej się staram :) Już dziś, lub jutro pojawi się tam nowy rozdział :)
      Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa :)

      Usuń